JADŁO I NAPITEK DAWNIEJ I…DZIŚ

Wychowanki słuchają wykładu przed stoiskiem archeologicznym2

Dzień 9 października zastał na mrozowskim placu przy tramwaju konnym najprawdziwsze słowiańskie targowisko. Pełno tu teraz jadła i napitku z czasów, kiedy jego wytwarzaniu było skutkiem ciężkiej pracy i pomysłowości człowieka.

I my tam byliśmy, miód i mleko piłyśmy, my to znaczy mieszkanki Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnich w Mrozach. Dzięki wydarzeniu Festyn Archeologiczny Gminy Mrozy przeniosłyśmy się w czasie i uświadomiłyśmy sobie, że naprawdę zdrowe są produkty wytworzone i przechowane w sposób naturalny. Jednocześnie nie mogłyśmy wyjść z podziwu, jak niesamowita jest wiedza pozyskana dzięki doświadczeniu i tradycji. W dawnych czasach jeden człowiek nie tylko musiał zdobyć pożywienie, ale przygotować je w bardzo skromnych warunkach. Właściwie palenisko, a przy nim kilka prostych narzędzi i potrafił kompleksowo o siebie zadbać. Przy okazji zaspakajania głodu, wykorzystywano skóry i futra zwierząt, by się ubrać i utrzymać optymalną temperaturę ciała. Szacunek do zwierząt był przy tym ogromny. Nic nie mogło się zmarnować. Nawet z zębów wyrabiane były elementy biżuterii czy ozdobników stroju. W dłuższym przechowywaniu żywności pomagały procesy jej wędzenia i solenia. Zainteresowane mogły usłyszeć o różnych formach pozyskiwania soli i same spróbować obedrzeć z pierzy domowe ptactwo, a potem w okularach VR stąpać po dawnych słowiańskich osadach.

Na koniec nasunął się nam taki wniosek, za który z góry przepraszamy. Dziś już wiemy, że współczesna gospodyni znała się na życiu, co do przetrwania obecnych pań domu w archaicznych warunkach mamy spore wątpliwości…